
#PrawdaFutbolu - Roman Kołtoń i Marek Konieczny żegnają Andrzeja Iwana, który - w wieku 63 lat - zmarł 27 grudnia, a 5 stycznia odbędzie się Jego pogrzeb. "Ajwen to był, jak ja, chłopak z Huty. Z Nowej Huty. Gdy błyszczał jako nastolatek w Wiśle Kraków, to zacząłem chodzić na stadion. Wtedy chodziło się na piłkarzy. Kilka tysięcy ludzi chodziło na Reymonta, aby podziwiać Iwana. Kibicować Ajwenowi, który z piłką potrafił nadzwyczaj wiele!" - opowiada Marek. Tak wiele, że Jacek Gmoch zabrał Iwana na Mundial do Argentyny w 1978 roku. Do ataku miał takich asów, jak Włodzimierz Lubański, Grzegorz Lato, Andrzej Szarmach, czy Włodzimierz Mazur, a tymczasem w meczu grupowym z Tunezją młokos wszedł na murawę, stając się najmłodszym piłkarzem XI finałów MŚ! W 60 minucie zmienił wicekróla strzelców poprzedniego Mundialu, Szarmacha. Ba, z Meksykiem Iwan zagrał w pierwszym składzie! Atak tworzyli Lato, król strzelców MŚ 1974 i Iwan, który liczył niespełna 19 lat! W Iwana wierzył cztery lata później i Antoni Piechniczek, delegując wiślaka do składu w dwóch pierwszych spotkaniach. Z Kamerunem Iwan musiał zejść już w 27 minucie, po tym jak doznał kontuzji... Ajwen zagrał 29 razy z Białym Orłem na piersi. Kluby to Wanda Kraków, ukochana Wisła, Górnik Zabrze, VfL Bochum, znowu krótko Górnik, grecki Aris... Grał także w klubach niższych klas w Szwajcarii, a na koniec Polski. Zajmował się trenerką, menedżerką, a także komentowaniem meczów. Był postacią niebanalną, o czym można się przekonać przy lekturze autobiografii - piórem Krzysztofa Stanowskiego - "Spalony". Dziennikarze lubili Ajwena, bo uciekał od banału. Szedł w konkret, a przy tym miał niezwykłe poczucie humoru. "Każda śmierć przychodzi za wcześniej, a ta przyszła dużo za wcześnie" - powiedział Zbigniew Boniek na łamach "Piłki Nożnej".